już kilka minut po osiemnastej, więc siedział tutaj, uraczony szampanem albo innym trunkiem, na które oczywiście było go stać, bo może czasem nie było tego po nim widać, szczególnie jak wracał po jakimś melanżu i ćpańsku kilkudniowym do domu. ale na szczęście dzisiaj wyglądał już ładnie, miał fajną koszulę i w ogóle każdą ładniejszą lasie mierzył wzrokiem, zapraczając ją na swoją kanapę, lol.

christ raczej długo sobie za alfonsa nie porobi, bo jego młodsza siostra, znudzona ta całą niedzielą również się tutaj zakręciła, udając, że skończyła 21 lat i machając w tę i we wtę fałszywym dowodem osobistym, dzięki któremu mogła kupować sobie drinki, jednak nie była typem, który lubi się urzynać i zasypiać z głową w kiblu, więc spoko - co ty tu robisz stary pryku? miałeś mi zrobić nowy szalik na drutach - powitała się z nim, uśmiechając się uroczo i przepychając się łokciami przez tłum napalonych na christa lasi, w końcu usadawiając się na miejscu obok. trzeba ustalić, czy będą zgodnym rodzeństwem, średniozgodnym, czy niezgodnym xd

pewnie średniozgodnym. musze zmienić avatarek, bo boydo wygląda jak jakiś dziadek xd westchnął tylko ciężko i zapadł się bardziej w kanapę, zastanawiając się po co załatwiał jej ten fałszywy dowód, bo zapewne dla niego to nic nowego, bo załatwiał każdym swoim dziewczynom na chwilę, żeby mogły się panoszyć w klubach, a on mógł je spokojnie potem zaciągać do siebie i trochę sobie poużywać, bo dziwki nie dla niego. he he. zmarszczył nieznacznie brwi na jej pytanie. - raczej powinienem się zapytać, co ty tutaj robisz, powinnaś już rodzić dzieci, stara... dziewczyno - mruknął pod nosem niezbyt zadowolony, że nie mógł jej powiedzieć, że jest starą cipą, bo on tylko takie do 19 roku życia, że siostra będzie mu przeszkadzać w podrywach, chlip chlip. dalej oglądał się jednak za lasiami, robiąc za alfonsa klubu, amen.

- nie wiedziałam, że chcesz już zostać wujkiem, skoro nie jesteś nawet na tyle dojrzały, żeby sobie sam zrobić pranie, pff - pokręciła głową z dezaprobatą - a poza tym, jeśli masz mnie za starą cipę - byli ze sobą spokrewnieni,więc pewnie czytali sobie w myślach, bo rodzeństwa tak chyba mają. przynajmniej ja ze swoją siostrą xd - ...to nie wiem czego tu szukasz. pewnie czujesz się jak w domu starców. trzeba było zajść do jakiegoś przedszkola, tam byś sobie na pewno kogoś wybrał, zboczeńcu - nie była głupia, ani ślepa, ani głucha, ani upośledzona umysłowo i wiedziała, że christ ma słabość do nieletnich, za co powinni go kiedyś przymknąć xd - co tam? - zapytała potem, siorbiąc przez słomkę swojego drinka, przyglądając się zebranym nieopodal lasiom, jak zwierzętom w zoo.

- po co mam sobie zrobić pranie, skoro ty je zrobisz - uśmiechnął się nieco złośliwie, bo zapewne dzwonił co jakiś raz po grace, że ma ważną sprawę i że musi szybko do niego przyjechać, bo jest mu potrzebna i zaganiał ją do prac domowych, a sam gdzieś wychodził xd okej, może aż tak okrutny nie był, ale się zdarzało. odchrząknął po chwili, kiedy uświadomił sobie, że rozmawia z klubie o praniu, na dodatek z siostrą. - bez przesady. nawet nie wiesz, ile tutaj jest nastolatek w wieku produkcyjnym - zarechotał pod nosem, zapewne miał jakieś zapędy pedofilskie naprawdę, ale z doświadczenia wiedział, że te dziewiętnastolatki bardziej się wygną niż trzy lata starsze od nich, najwidoczniej prowadził doświadczenia na ten temat i był bardziej nakierowany niż barnej. o ile się da xd - nic nowego, strasznie siorbiesz - zwrócił jej uwagę, marszcząc brwi. popił szampana i zapalił papierosa, na bogato.

pewnie christopher posuwał się za każdym razem do szantażu, kiedy chciał mieć w domu posprzątane, a grace najwidoczniej była przekupna na dodatek - najwidoczniej mam dla ciebie zbyt dobre serce - westchnęła lekko, wysłuchując z niesmakiem tego, o czym mówił - jesteś obrzydliwy. nie mogę się doczekać, kiedy ojciec którejś z tych piętnastek ci kiedyś wpierdoli. wtedy z dziką rozkoszą będę spierać krew z twoich rzeczy - wzruszyła ramionami, dokańczając spożywanie swojego drinka - ...no chyba, że prędzej umrzesz na syfilis, albo inną gangrenę - wzdrygnęła się z lekkim obrzydzeniem, które towarzyszyło każdej jej rozmowie z bratem prawie ;d - ty w ogóle słuchasz co do ciebie mówię? christ! - nie lubiła być olewana, nawet jeśli stężenie półnagich lasi wynosiło 10 na centymetr kwadratowych, a wzrok christophera z pewnością wędrował za coraz to krótszymi spódniczkami xd

- wiem - rzucił co do tego, że ma dla niego za dobre serce, bo zapewne wyprcował sobie to w dzieciństwie, kiedy chciał się z nią bawić za każdym razem kiedy go o to prosiła i teraz ją tym cały szantażował, albo machał jej dodatkowymi piniążkami (nienawidze jak ktoś tak mówi) do kieszonkowego, to wtedy każdy by się zgodził. nawet ja wtedy zmywam naczynia xd zarechotał tylko na wpierdol, bo doszedł do wniosku, że to się nigdy nie zdarzy, bo jest nieuchwytny, bo za każdym razem podaje inne imię, ha, nie ma cwaniaka na warszawiaka zapewne, mihih. - ty też przyprowadzasz jakiś starych dziadów - pouczył ją, a ci starzy pewnie byli mniej wiecej w jego wieku, ale jakoś tego nie dostrzegał. - no co? to, że na ciebie nie patrzę, nie znaczy, że cię nie słucham! ale niech ci będzie - mruknął pod nosem, trochę niezadowolony, odwracając się bardziej w jej stronę. - więc opowiedz, jak minęła ci ta niedziela - zanucił.

- tak, tylko, że te 'stare dziady' są młodsze od ciebie - pewnie tak czy siak grace była w kilku kwestiach podobna do brata, jednak akurat w puszczalstwie bił ją na głowę, bo grejs, mimo iż tak jak on pewnie miała słabość do drogich trunków, papierosów, opierdalania się, flirtowania i filmów tarantino, to do relacji damsko-męskich podchodziła bardziej z sercem niż on, co nie świadczy, że jest święta i nigdy nie miała łan najt stend. - jak mi minęła niedziela? chyba nieciekawie, skoro utknęłam tutaj z tobą - oświadczyła, wygrzebując papierosa z kieszeni, po czym zaczęła nim machać pod nosem brata, by dał jej ognia - u ciebie chyba też nie zanosi się na nic porywającego - zarechotała głupkowato, uznając, że dopóki mu towarzyszy, to jego atrakcyjność drastycznie spada xd

rzucił jej zapalniczkę, zapewne jakąś fajniejszą niż zippo, choć nie wiem czy takie istnieją, ale prawdopodobnie nie, ale nie wiem po co to piszę, ale mniejsza z tym. najwidoczniej nie pofatygował się, aby jej podpalić, bo doszedł do wniosku, że nie musi jej nadskakiwać, skoro nie musi się starać, żeby zaciągnąć ją do łóżka, bo pewnie układał ją już do snu xd żżm, ale w tym przypadku to niefajne, bo nie chodzi o to samo. ale wiadomo. - następnym razem moi ludzie się z tobą skontaktują, gdzie masz się nie pojawiać, żeby na mnie nie trafić - powiedział całkiem poważnie, ale po chwili tak czy siak się roześmiał, bo pewnie jego ludzie ograniczając się do jakiś ćpunków przydupasów oraz wiedźminów, którym trzeba zrobić zlot. - nie, dlaczego? posiedzę sobie z siostrą i pogadam, bo coś nam ostatnio integracja nie wychodzi. no właśnie, dlaczego? - zadał znów to filozoficzne pytanie, unosząc nieznacznie jedną brew znad kieliszka.

- bo jesteś gburowatym, zadufanym w sobie frajerem? - zamiotła rzęsami zapalając papierosa, chowając sobie jego zapalniczkę w kieszeni - lepiej, żebym nigdy nie miała okazji poznać tych 'twoich ludzi'. pewnie to taka sama banda zaćpanych zboczeńców, jak ty. - zaśmiała się, wypuszczając prze okazji dym w jego kierunku - przepraszam, powinnam sobie chyba darować tą szczerość, skoro mamy być 'zintegrowanym rodzeństwem'. jutro wpadnę pozmywać ci naczynia - mówiła, nadal się śmiejąc - ...i zmienić ci pieluszki. - szczerze rozbawiona swoimi żardzigami i wrzucaniu na brata zamówiła im butelkę łiski.

wysłuchał i przyjął wszystko na klatę, zabierając jej z dłoni kieliszek, który postawił po swojej stronie stołu i powiedział kelnerowi, żeby od tej pani zamówień już nie odbierać ani nic jej nie przynosić. - chyba się już upiłaś - zwrócił jej uwagę, nieco złośliwie, postanawiając się krytykować już jej wrzut, bo prawdopodobnie gorsze rzeczy słyszał, kiedy zabierał się z łóżka zaraz po xd wtedy powinien prowadzić jakąś książkę cytatów. napisałam cycatów i mnie jakoś to rozbawiło xd odchrząknął znacząco, że w tym momencie sobie z nim nie popije. - a poza tym, nic nie mówię na twoje koleżanki - zwrócił jej uwagę. pewnie je bzyknie w ramach odwetu xd

już chciała zacząć marudzić, że nie może się z nim napić, jednak kiedy wspomniał o jej koleżankach wbiła na niego z początku nie wyrażający niczego głębszego wzrok, by zaraz potem się zapowietrzyć z oburzenia - nie mów, że bzyknąłeś którąś z nich!! ty zboczony perwero, one powinny być dla ciebie nietykalne! - sprzedała mu kilka zapewne prawie nieodczuwalnych ciosów w ramię - jak możesz mi to robić?!! którą z nich miałeś? powiedz!! - niepotrzebnie ją straszył, bo grace doskonale wiedziała, że po nim można było sie spodziewać wszystkiego - dawaj to! - odzyskała butelkę, którą zamówiła i pociągnęła sporego łyka, odstawiając butelkę na stół - lepiej, żebyś miał dobre usprawiedliwienie! - zabrzmiała nieco groźnie.

nic nie robił sobie z krzyków oraz bicia grace, tylko dalej leniwie sączył jakiś trunek, uśmiechając się do las, które akurat przechodziły obok ich stolika. - zamknij się, psujesz mi reputację - syknął w jej kierunku w rosnącym rozbawieniem, oczywiście powiedział to na żarty, patrząc na nią jak na wariatkę, bo takiego napadu się po niej w tym momencie nie spodziewał. - żadnej nie przeleciałem, nie masz się co martwić. chyba, że bzyknął cię któryś z moich kolegów, hm? - mruknął, zerkając na nią podejrzliwie, bo byłby fail, gdyby rzeczywiście tak było. najwidoczniej dla niego takie rozmowy były w porządku i nie miał rozróżnienia, że może nie powinien tak rozmawiać z siostrą, ale cóż, taki to nigdy się nie nauczy, tylko będzie brnął w to jeszcze bardziej. cały czas wbijał w nią przeszywające spojrzenie, które miało wyciągnąć z niej odpowiedź.

- ale z ciebie dupek - mimo wszystko odetchnęła z ulgą, bo ostatnią rzeczą jakiej by chciała, to żeby któraś z czarownic puszczała się z jej bratem, zwłaszcza, że na pewno by się to skończyło złamanym sercem którejś z nich, a kochała je przecież jak siostry, więc uznawała, żeby lepiej dla christa one też była jak siostry, bo to najbezpieczniejsza opcja xd - bardziej obchodzi mnie reputacja moich simów niż twoja - mruknęła, ponownie sącząc alkohol z butelki - a propos twoich kolegów, jak masz tam pośród nich jakiegoś bogatego staruszka, to daj znać - zcięła go spojrzeniem, bo dla niej w tym wszystkim nie było niczego śmiesznego.tym bardziej wpieniał ją jego rozbawione spojrzenie.

w christopherze na pewno wkurzające było to, że kiedy ktoś inny się denerwował, on zachowywał spokój, a nawet z rozbawieniem jeszcze bardziej tego osobnika podjudzał, co zapewne nie raz już miało miejsce i nie raz jeszcze miejsce mieć będzie. zachował swój kącikowy, lekko kpiący uśmieszek, dalej przyglądając się grace. - rozmazałaś się - poinformował ją w końcu, a to właśnie było to jego podjudzenie do dalszego złoszczenia się, które według niego dobrze zadziała. wrócił do komplementowania w głowie innych lasi tutaj zgromadzonych, bo jeszcze nie jest takim zboczeńcem, żeby myśleć o swojej siostrze ;ooo - mogę ci podrzucić staruszka, ale czy bogatego - podrapał się z udawanym zamyśleniu po lekko zarośniętym policzku.

grejs z kamienną twarzą sięgnęła po lusterko, które trzymała w swojej torebce, spoglądając na swoje nierozmazane oblicze, po czym cisnęła je z powrotem do torebki nie komentując tego, bo znała go wystarczająco dobrze,żeby się domyślić, że próbuje jej zrobić na złość - w grę wchodzi tylko bogaty. nie sprzedałbyś mnie chyba jakiemuś obdartusowi - mruknęła, zerkając na niego kątem oka. oczywiście nie mówiła tego serio, tylko ironizowała - sprzedałbyś. sprzedałbyś nawet własną matkę, ty niewdzięczna kupo gówna - posłała mrożące krew w żyłach spojrzenie do kumulujących się niedaleko lasi, by je wystraszyć. przynajmniej tyle mogła zrobić, żeby chociaż jakoś połowicznie się odgryźć, bo na jej niewyparzoną gębę to miał raczej wyrąbane.

pewnie tym razem już zacisnął szczękę, aż zaczęła mu drgać żyła na skroni, co było niestety złą oznaką w tym przypadku, bo zawsze po tym nadchodzi destrukcja, czyli pewnie niszczenie wszystkiego co mu przyjdzie na drogę, bo każdy był spokojny do czasu. - uważaj na słowa, gówniaro, dobra? - syknął w jej kierunku, tym razem już bez cienia rozbawienia, bo komu byłoby do śmiechu w tym momencie. wychylił od razu cały kieliszek/szampana, nie zwracając już uwagi na to, że grejs pije, czy nie, szukając po całym lokalu jakiegoś starego dziada, który stwarzał pozory bogatego, żeby mu wcisnąć siostrzyczkę. zapewne jak się wkurzy to ją sprzeda za wielbłąda kiedyś ;c

sprzeda za trzy krowy i owcę, sad story bro.
- bo co? odeślesz mnie do kąta? pff. - może niepotrzebnie wspominała o ich mamie. możliwe, odeszła od nich jak byli mali, albo im umarła, no bo nikt bez powodu nie robi się taki patologiczny jak np. christ. grejs co prawda nie była tak zepsuta jak on, jednak też nie była święta - i przestań się tak na mnie patrzeć, bo zaraz pękniesz - a poza tym podkurwiony christ zawsze ją nieco przerażał, co było nieco smutne, mimo iż w głębi duszy wiedziała,że przy nim jest raczej bezpieczna. nie zmieniało to faktu, że to się mogło szybko zmienić xd - no dobra, przepraszam - to ona speniała pierwsza, pewnie jak zwykle. nie było pewnie w tonie jej głosu słychać żalu za grzechy, jednak wolała go przeprosić, niż pytać sobie biedy.

soraski za zapłon, musiałam wysłuchać niemiłych rzeczy od ojca, spierdalam stąd, przygarnij mnie *psychoterapia w postach* zapewne christopher nic by jej nie zrobił, jednak od czasu do czasu wolał ją nastraszyć, żeby mu więcej takich numerów nie robiła i nie doprowadzała go do kurwicy mózgu. westchnął tylko ciężko, bo prawdopodobnie ta wtyka roku z jej strony trochę popsuła mu humor, jednak wolał tego nie okazywać. zaraz jego zachowania wynikną z portretu psychologicznego z dzieciństwa, bo nikt go nie kochał, hm. dobra opcja i pewnie na takiej podstawie to również było, ale to później, przy skomplikowanych relacjach jego z resztą świata. - nieważne, ale lepiej uważaj na słowa - mruknął w jej kierunku ostrzegawczo, prostując się i poprawiając mankiety swojej koszuli. przynajmniej trzymał klasę xd

zapadła niezręczna cisza, która po chwili zaczęła drażnić grejs, która wolała już nie wyskakiwać z pyskowaniem. tu objawiała się trochę różnica wieku, bo kiedy na nią warczał i próbował ją sobie ustawiać, to raczej przypominał jej ojca, a nie brata - będę się chyba zbierać, baw się dobrze - była na niego trochę zła, na siebie też, za to, że nie potrafią się momentami normalnie porozumieć. zaczęła pakować swoje rzeczy do torebki, oficjalnie podkulając ogon. pewnie czasem go za to nienawidziła, o tylko on ją potrafił pewnie utemperować xd

przypatrywał się nieco nieobecnie, gdy pakowała rzeczy do torebki i zajrzał do swojej paczki papierosów ukradkiem, czy może przypadkiem ma tam jakiś swój znieczulacz na odpowiednią okazje, bo chyba właśnie taka nastała, bo musiał z siebie wszystkie nerwy wygonić i siedzieć sobie na czillu. nawet dziś będzie spławiać lasie, żeby miał tylko czas na rozkminy. - jak chcesz zostać, to możesz, nie wyganiam cię przecież - powiedział dość spokojnie, jednak widać było po nim, że tak jakoś niezbyt. tym bardziej, że znają się już 20 lat, to tym bardziej grejs potrafiła odczytać wszystkie jego rodzaje wkurwu z twarzy. pod tym względem niefajnie jest być rodzeństwem, bo wiadomo, co o sobie myślą, true story.

grejs udała, że nic nie słyszała, zwłaszcza, że widziała, że nie ma najmniejszej ochoty z nią teraz przebywać. kiedy wyciągnął paczkę po petach z kieszeni, grejs wiedziała co się kroi. nie znała go od dzisiaj i domyślała się, że lubi sobie poćpać. nie miałaby nic przeciwko temu, gdyby nie był jej bratem - nawet o tym nie myśl! - podniosła się razem ze swoim głosem, wyrywając mu to z dłoni, cokolwiek to było, po czym cisnęła tym gdzieśtam. pewnie wyczytała z jego mysli chęć znieczulenia się - jeśli to dziś zrobisz, to możesz się do mnie nie odzywać już nigdy! - jeszcze by brakowało, by ćpał przez nią! wolała żyć bez wyrzutów sumienia.

uniósł tylko nieznacznie ręce w geście niewinności, że on tylko sprawdzał, czy zostały mu papierosy, a przynajmniej tak udawał. zerknął na nią lekko zaskoczony, bo prawdopodobnie aktorem był całkiem niezłym i niekiedy to wykorzystywał. zerknął tylko kątem oka, gdzie wylądowała paczka, aby mógł potem po nią sięgnąć, a i tak zrobić co sobie zaplanował, bo najwidoczniej jego planów nijak można było pokrzyżować. kolejna jego trochę irytująca cecha, szczególnie jeśli chodzi o takie sytuacje. pokręcił głową z niedowierzaniem, oczywiście udawanym, rozglądając się po pomieszczeniu. wstał z kanapy i stanął vis a vi grejs, patrząc się na nią trochę wypranym z emocji wzrokiem. - może trochę spokojniej. przecież nie zrobie nikomu nic złego, tylko wiesz - mruknął pod nosem z lekko przymulonym uśmieszkiem. jakby to miało ją przekonać. pewnie w głębi duszy gdzieś tam wcale nie chciał mieć złych kontaktów z siostrą, bo kto by chciał.

- tylko co?! borze, mogłabym być twoją córką - no i na pewno była kiepska z matmy xd - a jestem rozsądniejsza od ciebie! nie chcę żebyś ćpał! do kurwy nędzy jesteś moim bratem i nie chcę nawet wiedzieć co będzie jak ci się coś stanie! - warknęła, odsuwając się od niego o krok, po czym odwróciła się od niego i zaczęła zmierzać w kierunku wyjścia.