zaprowadził ją tutaj, może w środku było ładniej niż na zewnątrz. usiedli przy jednym ze stolików, złożyli zamówienie i kontynuuj ehehehe, znaj łaskę pana ;*

nie zauważyłam, że zaczęłaś ;* zdjęła swój płaszcz i szalik, po czym usiadła vis a vis owena, podbierając podbródek o nadgarstek. zamówiła dla siebie tylko latte, bo unikała słodyczy, na nic innego też ochoty nie miała, bo z reguły mało jadła. - ale tu tłoczno, jakby ludzie nie mieli co robić w niedzielne wieczory - westchnęła, bo nie lubiła zatłoczonych pomieszczeń, ale czego oczekiwać w nyc. pewnie najchętniej zamówiłaby jakiś osobny stolik, odosobniony od pozostałych, ale panowała nad sobą, bo przy owenie starała się zachowywać jak najmniej arogancko, bo nie chciała aby myślał, że jest jakąś straszną w dodatku rozpieszczoną materialistką, choć pewnie zdawał sobie z tego sprawę. - co u lottie? może ty ją częściej widujesz - zapytała, skoro była jego siostrą. chyba daisy ostatnio nie miała wystarczająco czasu dla czarownic, więc liczyła, że owen będzie dodatkowym źródłem informacji.

- u lottie raczej wszystko w porządku. gdyby było coś nie tak, to raczej by mi powiedziała, w końcu jesteśmy dość zgodnym rodzeństwem - przyznał, chociaż pewnie momentami to się mijało z prawdą, bo owen na co dzień był trochę mniej idealny niż zwykle i pokazywał nerwki, zwłaszcza, kiedy mu się przeszkadzało w pracy, no i chyba tylko wtedy. - nie narzekaj na tłum, przecież cię nie zjedzą.zawsze możemy wpaść do mnie, ale uprzedzam, że mam straszny bałagan - poza tym walają się tam fiolki po antydepresantach w każdym kącie, a nie chciał, żeby daisy pomyślała, że cierpi na depresję i zaczęła się o niego niepotrzebnie martwić, zwłaszcza, że był zdrowy na umyśle i nie ukrywał przed światem żadnej depresji. krótko rzecz ujmując, liczył ana to, że daisy nie będzie jednak chciała do niego wpadać xd

- nie, możemy tutaj zostać - wzruszyła ramionami, odbierając swoje latte od kelnera z twarzą szczukieckiego, któremu posłała lekki uśmiech, po czym zajęła się kawą. - mógłbyś od czasu do czasu sprzątać w mieszkaniu, albo zainwestować w gosposię. one naprawdę nie są takie złe - mruknęła, bo pewnie już od dawna przekonywała go do zatrudnienia jakiejś sprzątaczki, która ogarnie ten burdel na kółkach, jednak owen nie chciał. pewnie bałby się, że znajdzie jakieś prochy i go wsypie. - bez pani svietlany czułabym się jak bez ręki - dodała, bo pewnie sama była pokraczną gospodynią i nie umiała nawet jajecznicy zrobić.

- oj daj spokój, potrafię o siebie zadbać sam - powiedział, bo rzeczywiście w jego przypadku sprzątaczka byłaby jedynie problemem, tak samo jak każdy niespodziewany gość. inie lubił niezapowiedzianych wizyt. z resztą, pewnie daisy była u niego ostatnio milion lat temu, bo praktycznie nigdy jej nie zapraszał - ty też nie powinnaś być tak rozpieszczana, bo pewnie nawet wody zagotować nie umiesz - powiedział nieco złośliwie i zaśmiał się słodko,a potem w ramach przeprosin za swoją szpilę pocałował ja lekko w środek ust. mogę ci jeszcze kogoś kopsnąć jak coś, bo mi się przeglądarka zwolniła.

- akurat wodę potrafię zagotować - mruknęła, nieco obruszona, jednak zaraz nastrój się jej poprawił za sprawą buziaka. kopsnąć mi możesz kogoś później, bo zmykam na romantyczny wieczór z historią -.- w każdym razie chwilę tutaj posiedzieli, po czym daisy uciekła, bo wyczuła podświadomie, że jej kot chce popełnić samobójstwo jak leon jowity, który kiedyś chciał wyskoczyć przez okno z x piętra, bez kitu xd buzi!

czuję się jak leser, wszyscy zmykają zakuwać, a ja się nie potrafię zebrać xd owen w takim razie również poszedł się uczyć [*]