siedziała gdzieś w kącie i podziwiała plakaty, które były na około, ale niestety najwidoczniej ich nie ogarniała, bo była za głupia xd popijała herbatkę jaśminową, dłubiąc widelczykiem w szarlotce z bitą śmietaną, ejmen.

nie wiem dlaczego, ale męczy mnie psychicznie patrzenie na awatar chloe, bo czekam aż się poruszy przez to w jakiej jest pozycji i mnie wkurwia, że jest nieruchoma. wiem, że chciałaś wiedzieć, haha. jack, zupełnie trzeźwy, ale skacowany, wszedł do cafe lalo, chcąc napoić się jakąś herbatką albo kawą, ale zanim zdecydował, dostrzegł chloe, do której podszedł, skądś ją kojarząć, ale nie wiedząc skąd - cześć, znamy się? - zapytał więc, bezceremonialnie opadając na krzesło vis a vis niej, zasłaniając plakaty. wiadomo, że był lepszym widokiem, więc nie powinna się złościć.

warknęła pod nosem, tak, a przynajmniej taki dźwięk próbowała z siebie wydać, bo już zaczynała rozmkniniać co znaczy 'contratto', a wtedy dżak zasłonił jej widok dziwnego plakatu. zmarszczyła nieznacznie brwi, po czym przygarbiła się lekko, gdy zadał jej pytanie, ale szybko mu znów wybaczyła, bo u niej to sztandarowe pięć sekund i już więcej nic nie pamięta. - nocowałam dziś u ciebie, ale byłeś pijany - poinformowała go, bo dajmy na to, że zasnęła mu pod drzwiami albo w drodze taksówką itp, krzywiąc się nieznacznie, czy jest aż tak przezroczysta z urody, że nie idzie jej zapamiętać. uśmiechnęła się jednak, w końcu biorąc trochę bitej śmietany na łyżeczkę, na szczęście nie brudząc sobie nosa i nie wiadomo czego jeszcze.

-a tak, faktycznie. czyli to twój stanik znalazłem dzisiaj w ekspresie do kawy? - zapytał, podpierając brodę na dłoniach i przypatrując się chloe z jawnym zainteresowaniem - mogłabyś mi to jakoś wytłumaczyć? próbowałem sam, ale chyba coś mi wczoraj umknęło - wyprostował się, poprawiając swoją koszulę w kratę i oblizał wargi, tak sobie na chloe patrząc. tradycji stała się zadość. rozejrzał się przy okazji za kelnerem, który po krótkiej chwili do nich podszedł, także mógł zamówić espresso, bo jednak to na nie się zdecydował. musiał jakoś pobudzić do życia swoja skacowane ciało.

podrapała się po policzku, zastanawiając się czy wcisnąć mu kit czy mówić, że to nie jej, ale jednak postanowiła zrobić to pierwsze, bo to głupia osóbka, blondyna i te sprawy, co nie zmienia faktu, że chciałabym mieć włosy jak laine. w ogóle twarzą też bym nie pogardziła. i nogami. mniejsza z tym. - zasnąłeś, bo byłeś zbyt napruty, żeby cokolwiek z siebie wycisnąć - oświadczyła mu z lekkim rozbawieniem, bo najwidoczniej po chwili uruchomił się w niej zboczuszek i miała dziwne skojarzenia z tym co powiedziała, ale mniejsza z tym. - wniosek z tego, że musisz trochę mniej pić - pouczyła go, uśmiechając się dalej uroczo. pewnie było inaczej, ale nikt nie musi o tym wiedzieć, szczególnie dżak, który nawet nic nie pamięta i zapewne sobie nie przypomni.

-taak, pewnie tak - odpowiedział, przyglądając się jej uważnie, po czym wzruszył ramionami, bo myk polegał na tym, że jack wszystko pamiętał i chciał ją w ten sposób sprawdzić i oblała egzamin - w każdym razie to dalej nie wyjaśnia tego co twój stanik robił w moim ekspresie do kawy. chyba, że.. nie.. na pewno nie - pokręcił głową, podpuszczając ją do wygadania się z innej wersji zdarzeń z ubiegłej nocy. upił łyk espresso, rozkoszując się jego intensywnym smakiem i oleistą konsystencją. nie wiem jak można to pić, może kiedyś się przekonam, ale poki co jestem na etapie latte. w dodatku z cukrem!

- zostawiłam na pamiątkę - powiedziała bez wahania, napisałam wąchania, ale mniejsza z tym. uśmiechneła się uroczo, jednak potem będzie fail, jak okaże się, że ten stanik jest jakieś dd, bo pewnego razu jack postanowił sprawdzić jak sprawują się takie wielkie, które aż ciężko chyba nosić. nie wiem i nie będę wiedziała i się z tego cieszę, no bo soraski. zerkała na niego kątem oka, po czym potarła nosek, czyli mały symbol kłamstwa, jednak najwidoczniej nie oglądała seriali jak lie to me, bo i tak by nic z nich nie zapamiętała i uznała ja za głupie oraz kompletnie beznadziejne, które nie przekazują żadnej treści, ah ta chloe. - czemu mi się tak przyglądasz? - spytała nagle, bo najwidoczniej zaczęło ją to krępować! i bała się, że wygada. mihih.

-ale co zostawiłaś na pamiątkę? - zapytał ją podchwytliwie, patrząc na nią tak jakby chciał powiedzieć, że nie było żadnego stanika w ekspresie. mogło nie być, bo to dosyć niedorzeczne i pewnie od początku to sobie wymyślił. tak naprawdę jego marzeniem było znalezienie stanika w ekspresie, ale pewnie coś takiego nigdy mu się nie przydarzy. prędzej spadnie z dachu swojej kamienicy. wtf - bo masz coś w kąciku ust - powiedział, pochylając się w jej stronę i wyciągając dłoń - o tutaj - dodał, dotykając kącik jej ust opuszkiem palca. pewnie miała odrobinę szarlotki. ale z niego cwaniak z miodem w uszach, potrafi bajerować, kręcić, uwodzić i nęcić i nikt nie wie o co chodzi, ze mną na czele, bo już się w tym wszystkim zaplątałam.

soraski, siostra mnie zaatakowała. - no stanik w ekspresie - powiedziała, po czym wyłapała jego minę i lekko się zmieszała, bo nie wiedziała co dalej mówić. - pod poduszką? - zmarszczyła nieznacznie brwi, mając nadzieję, że to będzie dobra odpowiedź, jednak doszła do wniosku, że nie ma co dalej kręcić oraz próbować zgadnąć, bo prawdopodobnie jej się to nie uda, więc zachichotała tylko i uśmiechnęła się szeroko. dobrze, że nie miała szarlotki na zębach, bo dopiero by było. zrobiła facepalm, gdy zobaczyła i uświadomiła sobie, że prawdopodobnie już się zbłaźniła w jego oczach i na dodatek się ubrudziła, więc tylko szybko wzięła serwetkę i wytarła usta, jednak kiedy dotknął jej ust pewnie wszystko jej się wykręciło, a jajowody zaczęły tańczyć makarenę, którą pewnie tzg oceniłby na 10, ale wolała tego nie okazywać. uśmiechnęła się tylko lekko speszona, a nawet zaruzmieniona.

-nie było żadnego stanika, ale zawsze możemy to zmienić jeśli będziesz chciała - dopił kawę, uśmiechnał się do niej wesoło i poszedł.