siedziała w domu i zajadała się lodami, bo złapała ją zimowa chandra przez przedawkowanie the cure. w każdym razie gnieździła się na fotelu pod kocykiem i oglądała seks w wielkim mieście, kibicując aidanowi, bijącemu się z bigiem w błocie.

will, uznając, że zakończył sprawę z lauren tak, jak zakończyć to powinien, uznał,że jest teraz tabula rasa. poczuł w sobie siłę lwa i postanowił odwiedzić lottie.może w skrytości ducha liczył,że otworzy mu owen, który wyglądał jak benoni, którego kocham i nie wiem czy o tym dzisiaj już wspominałam xdd w każdym razie zapukał, wesoły niczym skowronek, gotów do kolejnego starcia z lottie dzisiaj. aha, i pachniał jak baba.

to ona mieszkała z owenem? bo jakoś tego nie ustaliłyśmy dopiero to do mnie dotarło. powiedzmy, że mieszkali, bo wtedy to, że charlotte w ogóle się podniosła z fotela, ruszając do drzwi i klnąc pod nosem na to, że owen nigdy nie nosi kluczy będzie miało sens - ile razy mam ci mó.. o? - zdziwiła się, kiedy przed jej ładnym noskiem nie pojawił się brat, a william we własnej zmelanżowanej osobie - a ty co tutaj robisz? - zapytała, nie trudząc się zrobieniem mu miejsca, żeby mógł wejść.

no to usunę zaraz mu jego mieszkanko, skoro dzielą ze sobą norkę - przyszedłem się z tobą zobaczyć. można powiedzieć, że się za tobą stęskniłem - wyszczerzył się łobuzersko, opierając się o framugę - wpuścisz mnie do środka? chyba nie ma braciszka w domu? - zapuścił żurawia na tyle, na ile był zdolny w tych warunkach i z radością na sercu uznał,że jest sama w domu - chyba nie jest jeszcze za późno na wizytę? - uznał,że nie,skoro mu otworzyła.

-nie wpuszczę cię do środka, bo śmierdzisz pizdą - odpowiedziała jakże subtelnie i dziewczęco, ale chyba nie była aż tak święta i untouched jak cecilie, także mogła sobie na coś takiego pozwolić. poza tym to pewnie wpływ owena. wbiła w williama chłodne spojrzenie, pieczętując swój wizerunek lodowej księżniczki i ani drgnęła, czekając pewnie aż will sobie pójdzie, na co jak się domyślała mogła nie liczyć - poza tym nie wpuściłabym cię w każdych innych okolicznościach, więc nie wiem po co trudziłeś się przychodzeniem tu. żegnam - dodała, ostentacyjnie przymykając drzwi. dobrze, że byli z owenem na tyle bogaci, że mieszkali w jakimś nowym apartamentowcu i mieli w miarę młodych i niewścibskich sąsiadów, także obyło się bez moherowej widowni.

owen był kochany i milusiński i na pewno by nikogo nie nazwał pizdą! chociaż pewnie lottie znała jego mroczniejszą stronę i wiedziała, że jest jednym z najbardziej rozchwytywanych dilerów na dzielni xd - co? o co ci chodzi? myślę że twój zmysł powonienia robi ci psikusy - zapytał, przytrzymując drzwi,dzięki czemu nie udało jej się ich zamknąć.pewnie głupi nie był i domyślał się, że lauren zaraziła go swoimi perfumami - jesteś zazdrosna, czy co?! przeszedłem cię odwiedzić, dziż...to chyba not a big deal - mówią po angielsku, rajt?w końcu no nju jork nju jork *sinatra*

w końcu mówią po angielsku, łatwiej sobie to wyobrazić, bo lubię francję, ale ich język trochę ssie. kiedyś mi się bardziej podobał - nie jestem - odpowiedziała obruszając się odrobinę zbyt mocno, co zaskoczyło ją samą, więc z wrażenia zrobiła krok w tył, co william, jeśli był na tyle sprytny, mógł wykorzystać, wchodząc do środka - skąd ci to w ogóle przyszło do głowy - dodała, fukając pod nosem i wracając na odpowiednie tory, mianowicie obrzucania willa zimnymi spojrzeniami i używania dobitnie obojętnego tonu wobec jego seksownej osoby - okej, przyszedłeś mnie odwiedzić. czuję się odwiedzona, a teraz spadaj.

- nie jesteś? myślałem,że owszem,skoro naskakujesz na mnie za to, że pachnę babą. to mi wygląda na małą zaborczość, czyż nie? - wiedział,że ma trochę racji, co go trochę podnosiło na duchu. aha, no i oczywiście,że skorzystał z chwili nieuwagi i wskoczył do jej mieszkania - bo inaczej cym wytłumaczyć tą ciągłą niechęć do mnie?ja myślę,że kto się czubi ten się lubi. - zafalował brewkami - no kamą! nie widzisz,że do ciebie zarywam?! no kurwa, chcę jakiś progres w końcu! - rzekł z pretensją xd pewnie biegał za nią już od jakiegoś czasu,co go frustrowało, bo zawsze to za nim biegały,a nie na odwrót xd

-nie, nie jestem - odpowiedziala z przekonaniem, wypchnela go z mieszkania, przez co spadl ze schodow i kiedy upewnila sie, ze sie nie rusza, spokojnie poszla spac, trzymajac za mnie kciuki, zebym nie oblala :*.