stawiam (na tolka banana) na to, że wracała z lodowiska, które znajduje się przed rockefeller center. miała na ramieniu dosyć ciężką sportową torbę i zaróżowione od jazdy policzki, czyli wyglądała uroczo. nuciła coś pod noskiem i piła gorącą czekoladę.

wracał również z lodowiska, a łyżwy bajerancko miał przewieszone przez szyję, żeby był bardziej pro, ale dręczło go tylko jedno pytanie, na które najwidoczniej szukał odpowiedzi, a był na tyle głupi oraz przytlaśny, że odważył się je zadać jasmine, którą właśnie poklepal po ramieniu. pewnie jak zobaczy jej mordkę, to się speszy albo zakocha od pierwszego wejrzenia xd - jak myślisz, czy jakbym się przewrócił i jakbym miał niezabezpieczone łyżwy, to by mi podcięło gardło? - spytał, po czym zerknął na jasmine, krzywiąc się nieznacznie. zrobił facepalm, bo najwidoczniej mistrzem podrywania do on nie jest, ale przynajmniej nadrabia mordką!

pisnęła i pobila rekord skoczni w skokach wzwyż, kiedy klepnął ją w ramię, bo zupełnie się tego nie spodziewała, co było raczej zrozumiałe, także wiadomo. odwróciła się do teddiego, marszcząc brwi i przez moment przyglądając jego łyżwom, napisałam nartom, ale to byłoby idiotyczne gdyby miał przewieszone przez szyję narty. plączą mi się palce, ej! klawiatura za mną nie nadąża, czy coś - nie wiem, ale chyba tak, więc lepiej uważaj - uśmiechnęła się do niego sympatycznie, tylko dlatego, że wyglądał jak pluszowy miś, a nie nożownik ze słupska.

pokiwał tylko głową ze zrozumieniem i zaciągnął bardziej swoją czapkę uszatkę na głowie, co z tego że było zapewne z pięć stopni, ale stwierdził, że mu w niej ładnie i jednak będzie ją nosił aż do lata, bo to takie tró. po jej ostrzeżeniu schował łyży, też napisałam narty, do torby, którą przewiesił przez ramię, przyglądając się chwilę jasmine. - mogę ci poprzeszkadzać? teddy jestem - pomachał jej, uśmiechając się uroczo, ale wcale nie był gejem, bo prawdopodobnie takie pierwsze wrażenie sprawiał, co wiele osób mu mówiło. na dodatek to imię aż się prosi o zaszlufladkowanie na sam początek, jednak wolał tego nie mówić przy przedstawianiu się, aby nie narzucać skojarzeń. pewnie rodzice wiedzieli od początku, że będzie przytulaśny, hyhy.

kot mi wlazł do łóżka i nie widzę co piszę. jeszcze skasowałam sobie pół posta, bo coś wcisnęłam nie tak jak trzeba. jejku - cześć teddy. jestem jasmine - odpowiedziała, nie zmywając uśmiechu z twarzy, bo była raczej pogodna, poza tym teddy wywoływał u niej tęczowe zapędy - w jaki sposob poprzeszkadzać? jak narazie mi nie przeszkadzasz. właściwie jest całkiem miło. poza tym trochę mniej się boję. no wiesz, wracać. słyszałam, że po mieście grasują nożownicy i connor - wzdrygnęła się na samą myśl, poprawiając szaliczek, bo pomimo niewielkiego ocieplenia, dalej marzła. nie była zimowym człowiekiem. zdecydowanie preferowała porę letnią.

podrapał się z zakłopotaniem po policzku, bo właśnie sam się zaczął bać sam wracać do domu i zanotował w głowie, że będzie musiał wracać taksówkami albo brać ze sobą jasmine, że prawdopodobnie razem coś zdziałają. gdyby naprawdę tak było, to byliby całym postrachem miasta xd - connor? parszywa sprawa, ale słyszałem, że pływa gdzieś na krze niedaleko sztokholmu, więc chyba nas nie nawiedzi - poczęstował ją ploteczką, bo osoba connora była owiana wieloma legendami, faktami i mitami, a zapewne teraz już kręcą film na podstawie jego historii. wbił rączki w kieszenie, bo on raczej trochę skromna osóbka, a zapewne teraz się speszył, bo jas była ładna! wolał gadać z brzydalami, bo wtedy czuł się jak fuck yea xd

zachichotała, kiwając głową i podejmując spacer w stronę swojego mieszkania, ciesząc się, że teddy nie protestuje i po prostu podąża u jej boku, bo tym sposobem ją odprowadzi i nie będzie musiała obawiać się nożowników, pedobeara i connora - naprawdę? jejku, tyle się o nim mówi.. czasami chciałabym stanąć z nim twarzą w twarz i przekonać się czy naprawdę jest taki straszny. założę się, że ma metr czterdzieści i sam wymyśla wszystkie historie - pokręciła głową, poprawiając torbę, bo jej pasek wżynał się jej w ramię, co jak wiadomo nie było zbyt przyjemne. popiła kolejny łyk swojej gorącej czekolady.

zauważył, że zapewne torba jest dość uciążliwa, a dajmy na to, że skoro sportowa to nie miała żadnych dziewczęcych akcentów i innych tym podobnych, więc wziął ją od niej bez słowa i przewiesił sobie przez drugie ramię, wyglądając tym samym jak nie wiadomo jaki sportowiec. pewnie przy wejściu po schodach już się męczył, a co dopiero po jedzdzie na łyżwach. dobrze, że nie był cały czerwony, bo by dopiero było xd - nawet wole to tym nie myśleć - machnął łapką, którą po chwili znów schował do kieszeni, gdzie wygrzebał pewnie różne papierki, które wyleciały mu z owej kieszonki, pizdencja. nieważne, bo ja też tak mam. - mam nadzieję, że nie jesteś jego alterego - zarechotał pod nosem, zerkając na nią badawczo.

ja też, więc po prostu to przemilczmy. wczoraj mi wypadł jakiś stary papierek po gumie na centralnym.. a potem się dziwią, że tam tak brudno hehe - dzięki - mruknęła zaskoczona tym, że wziął jej torbę, ale nawet nie przeszło jej przez mysl, że może ją ukaść, bo wyglądał na to zbyt sympatycznie. pewnie w przypadku christophera nie byłaby już taka spokojna i otwarta - co? what's that suppose to mean? - zapytała, marszcząc brwi, a ja kocham to wyrażenie po victorious, bo cat cały czas to powtarza. - nie jestem ani jego alterego, ani siostrą, ani nikim innym powiązanym. co to, to nie - pokręciła energicznie głową, przez co aż jej się w niej zakręcilo, bo też tak czasami mam - chcesz trochę? - zaoferowała mu swoją czekoladę.

christ pewnie chciałby ją od razy przerżnąć, bo teraz zrobie z niego wiecznie na chcicy, ale mniejsza z tym. bójta się xd uśmiechnął się uroczo, kiedy mu podziękowała i kazał aniołkom odnotować kolejny dobry uczynek, bo zapewne jak fryderyk był z katolickiej rodziny i chodził co niedzielę do kościoła i od komunii staral się nie robić żadnych złych rzeczy, co mu się nawet udawało i w ogóle co zresztą widać, bo jest kochany, uroczy oraz pomocny, choć miałby się zaraz załamać pod ciężarem tych toreb, bo zapewne zaraz nastąpi, albo się zasapie i będzie musiał usiąść. he he, jak ja też. - nie, nie miałem tego na myśli, zresztą nieważne. albo nie, bo nikt nie lubi niedomówień. po prostu tak czy siak nie wydajesz się na connora - machnął łapką i wział od niej gorącą czekoladę, bo doszedł do wniosku, że zapewne nie ma żadnych zarazków, he he. po czym pewnie stwierdził, że jednak wygląda i uciekł z jej torbą!